Czy tłumaczenie podlega ochronie prawnej? A jeśli tak, jakie warunki powinno spełniać? To jeden z tych pytań, które wielu tłumaczy sobie zadaje. Zatem, jak to jest? Jest chronione prawem autorskim czy nie? W końcu tłumaczenie polega na stworzeniu treści w innym języku, zatem z jednej strony nie sposób odmówić mu przymiotu twórczej działalności, z drugiej zaś wciąż budzi ten temat sporo kontrowersji. Kiedy więc tłumaczenie może być uznane za utwór, bo o tym właśnie mowa? Czy każdy przekład, a może powinien on spełnić pewne warunki? Sprawdźmy to dziś. Oto kilka słów o tym czy i kiedy tłumaczenie jest przedmiotem prawa autorskiego.
Prawa autorskie do tłumaczenia
Pierwszym pytaniem jest to, czy tłumaczowi w ogóle przysługują prawa autorskie do tłumaczenia. Okazuje się, że odpowiedź na to pytanie wcale nie jest tak prosta jak nam się wydaje. Dlaczego? Otóż, aby faktycznie tak było, tłumaczenie musi spełniać odpowiednie wymagania. Zacznijmy jednak od podstaw. W Polsce prawa autorskie są uregulowane w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994 r. To właśnie ten akt normatywny określa zarówno przedmiot prawa jak zakres ochrony. Czy zatem tłumaczenie jest chronione? Zgodnie z art. 2 ustawy tłumaczenie jest przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego. Podobnie jak adaptacja czy przeróbka. Jednak warunkiem ochrony tłumaczenia jest uznanie go za utwór w rozumieniu tej ustawy. Czym jest zatem utwór z myśl tej ustawy? Taki przekład musi być efektem pracy człowieka, o indywidualnym charakterze i wyrażone w jakiejkolwiek formie. Opracowanie, czyli przekład jest tu tzw. utworem zależnym. Oznacza to, że samo powstanie tłumaczenia nie ma wpływu na monopol praw przysługujących jego pierwotnemu twórcy. Zatem, zarówno tłumaczenia pisemne jak i ustne co do zasady są utworami. Jednak byłoby to zbyt poste, gdyby tak kategorycznie je określić. Otóż, najważniejsze w tej kwestii jest przyznanie mu indywidulanego charakteru. Musi zatem cechować się kreatywnością i mieć samodzielny byt. Jednak to wciąż jest utwór zależny, który nie ingeruje w prawa autora oryginału. Mówi o tym wprost art. 2 ust. 2 ustawy. Zgodnie z nim „rozporządzanie i korzystanie z opracowania zależą od zezwolenia twórcy autora pierwotnego (prawo zależne), chyba że autorskie prawa majątkowe do utworu pierwotnego wygasły”. Co to oznacza dla tłumaczenia? Tyle, że jego byt prawny w dużym stopniu zależy od zgody twórcy oryginału. I zawsze będzie to opracowanie cudzego utworu. Jak jednak sprawa wygląda w przypadku tłumaczeń? Jakie prawa przysługują tłumaczowi?
Tłumaczenie jako oryginalny utwór
Już wiemy, że przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia. To definicja utworu z art. 1 ustawy o prawie autorskim. Wiemy także, że tłumaczenie jako opracowanie cudzego utworu podlega ochronie prawnej. Aby jednak tak faktycznie było, musi mieć walor oryginalności. Co to faktycznie oznacza? Tyle, że powinno mieć charakter indywidualny. W przypadku przekładów okazuje się, że nie zawsze będzie ono spełniało ten warunek. Biorąc pod uwagę tłumaczenie utworu literackiego czy wiersza, kreatywność tłumacza odgrywa ogromną rolę. To od jego umiejętności i lekkości tworzenia zależy na jakim poziomie będzie przekład. Chodzi tu nie tylko o odpowiednie użycie słów, ale także rymy, rytm czy melodykę utworu. Z drugiej zaś strony mamy chociażby tłumaczenia uwierzytelnione czy techniczne. Tu tłumacz ma ograniczone możliwości pracy twórczej. W tych wypadkach nie ma wyjścia, po prostu ma obowiązek stosować ogólnie przyjętą terminologię, a nie tą, która najlepiej pasuje. Dlatego zdania co do tłumaczenia jako utworu są podzielone. Skoro bowiem tekst oryginalny jak dokument czy np. instrukcja obsługi sama nie jest utworem, trudno uznać, aby tłumaczenie nim było, prawda?
Zależność tłumaczenia wobec utworu pierwotnego
Wiemy także, że tłumaczenie jest utworem zależnym wobec oryginału. Oznacza to, że możliwość rozpowszechniania go i publikacji zależy od zgody autora dzieła pierwotnego. Jednak warto wiedzieć, że twórca utworu pierwotnego może cofnąć zezwolenie na korzystanie z utworu, jeśli nie zostanie takie tłumaczenie rozpowszechnione w ciągu 5 lat od uzyskania zgody. W takim wypadku wynagrodzenie twórcy wypłacone mu nie podlega zwrotowi. Jednak, aby tak było już wiemy, że musi być uznane za utwór. Wtedy może je objąć ochroną prawną. Warto jednak zwrócić uwagę na jeszcze jedną ważną sprawę. Co do zasady tłumaczyć można wszystko, każdy utwór. Jednak wszystko zależy od tego, co dalej zamierzamy z nim zrobić. Zatem jeśli wykonujesz tłumaczenie dla siebie, nie zamierzasz go opublikować, nie musisz mieć nawet zgody autora. Jednak jego możliwość wykorzystania jak widać jest ograniczona. Bo tak naprawdę nie można zabronić komuś wykonania przekładu dla własnych potrzeb. Jednak sytuacja zmienia się, gdy potrzebujemy je rozpowszechnić. Co to konkretnie oznacza? Po prostu, jeśli chcemy je rozpowszechnić, musimy mieć zezwolenie, którego może udzielić twórca oryginału. Jeśli je mamy, nic nie stoi ma przeszkodzie, aby nasze tłumaczenie wykonane na podstawie zgody mogło korzystać z ochrony praw. A jakie mamy prawa do takiego przekładu? Oczywiście, zakładając, że ma ono cechy utworu.
Autorskie prawa majątkowe do tłumaczenia
Ochronie prawem autorskim podlegają wszystkie utwory. Są to prawa przysługujące ich twórcy. Skoro tak, czy to znaczy, że również tłumaczowi? Oczywiście. Jednak, aby tak było, jak już wiemy taki przekład musi spełniać cechy utworu. Zakładając, że je spełnia, jakie autor ma prawa z tytułu ustawy? To dwa ich rodzaje, osobiste i majątkowe. Pierwsze z nich, autorskie prawa osobiste chronią nieograniczoną w czasie więź autora z utworem. Praw tych nie można zbyć ani się zrzec. Co ważne, obowiązują one nawet po śmierci twórcy. To właśnie dlatego Szekspir zawsze będzie autorem „Hamleta”, nawet po śmierci twórcy. Osobiste prawa autorskie zatem obejmują prawa do autorstwa utworu, oznaczenia utworu swoim imieniem i nazwiskiem czy pseudonimem. Prawa te dają możliwość decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu do publikacji jak również nadzoru nad sposobem korzystania z tego utworu. I te prawa na zawsze utożsamiają twórcę z utworem. Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku majątkowych praw autorskich. Oczywiście, one także dotyczą bezpośrednio autora dzieła. Jednak trochę innego zakresu ochrony dotyczą. Otóż, polegają one na korzystaniu z utworu i rozporządzaniu nim, uprawniają do pobrania wynagrodzenia za korzystanie z utworu. Z nimi związane są prawa pokrewne, które mają ogromne znaczenie w tym zakresie. To m.in. wykonania artystyczne, utwory audiowizualne. Twórca ma prawo także do decydowania o pierwszym egzemplarzu i wykonaniu danego utworu. Co do zasady prawa te, jak sama nazwa wskazuje mają charakter majątkowy. Co to oznacza? Tyle, że za odpowiednim wynagrodzeniem ich twórca może udostępnić je do rozpowszechniania. Czy to dotyczy również tłumaczeń? Jak najbardziej. Jeśli jest ono utworem, jego twórcy, czyli tłumaczowi przysługują co do zasady prawa autorskie. Zatem, jak mogą z niego korzystać jego klienci? Należy zawrzeć odpowiednią umowę w zakresie przeniesienia praw autorskich. Jak powinna być sporządzona? Warto pamiętać, aby umowa z tłumaczem zawarta była w formie pisemnej. Dzięki temu każda ze stron ma jasno określone prawa i obowiązki. Umowa taka powinna określać na kogo przeniesione zostaną autorskie prawa majątkowe oraz wynagrodzenie za nie. Jeśli umowa nie będzie zawierać tych zapisów, można będzie uznać, że udzielono nam jedynie licencji niewyłącznej. A to oznacza, że tłumacz nadal będzie mógł korzystać z tekstu.
Jak widać określenie czy tłumaczenie podlega ochronie prawa autorskiego nie jest proste. Prawo autorskie chroni twórcę i utwór. Osoba, która chce naruszyć te prawa winna liczyć się jednak z konsekwencjami prawnymi. Dlatego chcąc korzystać z cudzego utworu, którym jest przy zachowaniu odpowiednich warunków, tłumaczenie, trzeba mieć zgodę autora utworu pierwotnego. I koniecznie należy zawrzeć umowę o korzystanie z niego zgodnie z prawem.
Mam na imię Miłosz i mieszkam w Poznaniu. To moje rodzinne miasto, które nieustannie mnie zachwyca. Od ponad 4 lat pracuję jako tłumacz języka niderlandzkiego oraz copywriter. Praca ta daje mi niesamowitą możliwość poznawania nowych ludzi i wszelkich nowinek ze świata kultury, nauki i branży tłumaczeniowej. Moje doświadczenie sprawia, że chętnie się dzielę swoimi spostrzeżeniami i wiedzą. Chętnie podzielę się nimi także i z Tobą. Moją pasją jest także bieganie, któremu poświęcam każdą wolną chwilę.